 
												
						W większości krajów demokratycznych władzę sprawują na zmianę dwie główne partie. Najpierw rządzi jedna, później druga, a po pewnym czasie znów wraca pierwsza. W Polsce taki rytm – PO kontra PiS – obserwujemy dopiero od kilkunastu lat. W Stanach Zjednoczonych jednak system dwupartyjny, oparty na Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej, trwa nieprzerwanie od czasów wojny secesyjnej.
Oczywiście partia, która przegrywa wybory, stara się w kolejnych odnieść zwycięstwo. W tym celu podkreśla własne sukcesy i pomniejsza osiągnięcia przeciwników. Czasem jednak zdarza się, że z powodów politycznych partie przemilczają nawet swoje sukcesy. O dwóch takich przypadkach we współczesnej historii chciałbym dziś opowiedzieć lub przypomnieć.
W 2009 roku prezydentem został Barack Obama z Partii Demokratycznej. W 2017 roku zastąpił go Donald Trump z Partii Republikańskiej. Po czterech latach władzę przejęli ponownie demokraci w osobie Joe Bidena, a następnie znów do Białego Domu wrócili republikanie z Trumpem. Gdy gospodarka się rozwija, obywatele chwalą zwykle urzędującego prezydenta, natomiast opozycja twierdzi, że jest to efekt decyzji poprzednika. To typowa narracja polityczna. Jak mówi przysłowie: „sukces ma wielu ojców” – każdy chce się do niego przyznać. Jednak zdarzają się sukcesy, od których ich prawdziwi autorzy wolą się dystansować. Dotyczy to dwóch kluczowych kwestii: polityki imigracyjnej oraz szczepionek przeciw COVID-19.
W powszechnej świadomości Donald Trump jest symbolem surowej polityki imigracyjnej i masowych deportacji. Jego hasła o „budowaniu muru” i usuwaniu nielegalnych imigrantów były centralnym punktem kampanii wyborczej oraz prezydentury. Co jednak zaskakujące, dane pokazują, że administracja Baracka Obamy usunęła ze Stanów Zjednoczonych znacznie więcej osób niż Trump podczas swojej pierwszej kadencji. Obama deportował około 3 milionów imigrantów, podczas gdy Trump w latach 2017–2021 jedynie 1,2 miliona.
Paradoks polega na tym, że Partia Demokratyczna, która mogłaby chwalić się „skutecznością” w egzekwowaniu prawa imigracyjnego, woli milczeć. Powód jest prosty: ich obecny elektorat – szczególnie młodsze pokolenia i środowiska aktywistów – sprzeciwia się masowym deportacjom i domaga się bardziej humanitarnego podejścia. W efekcie, choć Obama był skuteczniejszy od Trumpa, demokraci unikają tego tematu, a w opinii publicznej to właśnie Trump uchodzi za „najostrzejszego” wobec imigrantów.
Podobny paradoks można zauważyć w przypadku szczepionek przeciw COVID-19. Ich szybkie opracowanie i dopuszczenie do użytku było możliwe dzięki rządowemu programowi **Operation Warp Speed**, uruchomionemu przez administrację Trumpa. Program ten przeznaczył miliardy dolarów na badania i produkcję, zapewniając firmom farmaceutycznym zarówno finansowanie, jak i ochronę przed ryzykiem prawnym. Dzięki temu proces dopuszczania szczepionek został znacznie przyspieszony – co w normalnych warunkach trwałoby znacznie dłużej. Był to ogromny sukces.
Mimo to, kiedy szczepionki stały się dostępne, to Demokraci – już za prezydentury Bidena – aktywnie promowali ich przyjmowanie, przedstawiając je jako kluczowe narzędzie walki z pandemią. Trump natomiast, mimo że mógł przypisać sobie ten sukces, mówił o nim niechętnie i z dystansem. Dlaczego? Ponieważ duża część jego elektoratu, zwłaszcza wśród sympatyków ruchu „Make America Great Again”, jest sceptyczna wobec szczepień, a nawet im wroga. Gdyby Trump otwarcie chwalił się szczepionkami, mógłby stracić poparcie tej grupy.
W rezultacie to Demokraci przypisali sobie narrację o ratowaniu życia, mimo że fundament tego sukcesu został położony za prezydentury Trumpa. On sam natomiast zdystansował się od własnego osiągnięcia, by nie zrazić swoich wyborców.
Te dwa przykłady pokazują, że partie często nie mogą otwarcie chwalić się osiągnięciami, jeśli są one sprzeczne z oczekiwaniami ich elektoratu. Demokraci unikają tematu deportacji, a Republikanie dystansują się od szczepionek. Ważniejsze od faktów i logicznej spójności okazuje się utrzymanie poparcia wyborców – nawet kosztem przemilczania własnych sukcesów.
Piotr Birstall
						
					 
										
Komentarze do wpisu (0)