Dzisiaj, 17 października mija 50 lat od meczu z Anglią na Wembley, który stał się najsłynniejszym występem piłkarskiej reprezentacji Polski. Żaden mecz reprezentacji Polski przez kolejne lata nie zapadł dziennikarzom i kibicom w pamięci tak jak ten, którego rocznicę dzisiaj obchodzimy.
Anglicy byli bardzo pewni zwycięstwa z amatorską drużyną z Polski. Już podczas odgrywania Mazurka Dąbrowskiego na trybunach rozlegały się gwizdy, a angielscy kibice krzyczeli: Animals! W prasie pisali o nas: przyjechały kmiotki znad Wisły. Słynny Briana Clougha przed rozpoczęciem meczu nazwał Tomaszewskiego klaunem cyrkowym w rękawiczkach, a kibicom przed telewizorami mówił: to będzie łatwy mecz.
Decydująca akcja meczu miała miejsce w 57 minucie, kiedy to Jan Domarski sprytnym strzałem pokonał angielskiego bramkarza Petera Shiltona. – No jak strzeliliśmy tę bramkę, to nagle się otworzyła duża szansa i wtedy się zaczął prawdziwy mecz-wspominal trener Górski.
Do końca meczu polskiej bramki skutecznie bronił Jan Tomaszewski, okrzyknięty później przez kibiców człowiekiem, który zatrzymał Anglię. Po ostatnim gwizdku na stadionie zapadła cisza.
Była to ogromna porażka i wielki szok dla Anglii.
Polska zremisowała 1:1 na Wembley i awansowała do finału Mistrzostw Świata w 1974 roku. Anglia pozostała w domu i na arenę światową wróciła dopiero w 1982 roku.
Dzięki remisowi z Anglią polska drużyna pojechała na mistrzostwach świata do RFN, gdzie wywalczyła trzecie miejsce.
Komentarze do wpisu (0)