Historia z dobrym zakończeniem.
Luis Armando Albino, porwany jako sześcioletni chłopiec w 1951 roku z parku w Kalifornii, został odnaleziony po ponad 70 latach.
Jego bratanica, Alida Alequin, przeprowadziła badanie DNA „dla zabawy”, które dało 22% zgodności z nieznanym mężczyzną. To skłoniło ją do dalszych poszukiwań, w wyniku których, we współpracy z FBI, policją i Departamentem Sprawiedliwości, udało się odnaleźć jej wujka mieszkającego na wschodnim wybrzeżu USA.
W lutym 1951 roku Luis został uprowadzony z parku w West Oakland przez kobietę, która obiecała mu cukierki, a następnie wywiozła go na wschód, gdzie został wychowany przez inną parę. Rodzina przez lata nie straciła nadziei na jego odnalezienie – jego zdjęcie wisiało w domach krewnych, a matka, mimo śmierci w 2005 roku, do końca wierzyła, że jej syn żyje.
Po otrzymaniu nowych dowodów na tożsamość Luisa, sprawa została ponownie otwarta, a dzięki potwierdzeniu DNA odnaleziono go i poinformowano rodzinę o odkryciu.
24 czerwca, z pomocą FBI, Luis przyjechał do Oakland z członkami rodziny i spotkał się z Alequin, jej matką i innymi krewnymi. Następnego dnia Alequin zawiózł matkę i jej nowego wujka do domu Rogera w hrabstwie Stanislaus w Kalifornii.
„Złapali się i mocno, długo przytulili. Usiedli i po prostu rozmawiali”, powiedziała, omawiając dzień porwania, służbę wojskową i inne sprawy.
Luis wrócił na wschodnie wybrzeże, ale wrócił ponownie w lipcu na trzytygodniową wizytę. To był ostatni raz, kiedy widział Rogera, który zmarł w sierpniu.
Luis, który teraz jest emerytowanym strażakiem i weteranem wojennym, nie chciał rozmawiać z mediami, ale jego bratanica podkreśliła, że jej determinacja w odnalezieniu wujka może być przykładem dla innych rodzin, które szukają swoich zaginionych bliskich.
Komentarze do wpisu (0)