 
												
						Nasze Historie
Ludzie listy piszą, czyli Historie przelane na papier.
Są takie historie, które nie mogą być wypowiedziane głosem. Nie dlatego, że brak słów, ale dlatego, że są zbyt intymne, by ujawnić głos. Nasze historie to przestrzeń dla tych, którzy chcą opowiedzieć prawdę, bez ocen, bez wstydu, bez lęku.
Teść
Wszyscy mówią, o teściowej, ja powiem o teściu.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, a raczej od pierwszej kałuży.
On, oblał mnie wodą z kałuży, kiedy biegłam na egzamin. Stałam tam przemoczona, wściekła, a on zatrzymał samochód, wysiadł, przeprosił, złapał mnie za rękę i zawiózł do domu. Szybko przebrałam się, poszłam na egzamin i zdałam. Po wyjściu czekał z bukietem kwiatów i uśmiechem. Tak zaczęła się miłość, ja  i mój Romeo, tak naprawdę miał na imię Romek.
Pierwsze spotkanie z jego rodziną wyglądało normalnie: obiad, rozmowy o rodzinach, miejscu pracy, planach. Jego matka była nauczycielką, bardzo miłą kobietą, a ojciec przedsiębiorcą, trochę wydawał się szorstki, ale niegroźny.
Ludzie jak się potocznie mówi, na poziomie, wykształceni, kulturalni. Mój Romeo był trzy lata starszy, pracował u ojca; ja byłam już prawie po politechnice i pracowałam w biurze firmy produkującej części do silników. Moi rodzice pracowali w mieście, ale kupili siedlisko na wsi i założyli  gospodarstwo agroturystyczne.
Po dwóch latach był ślub. My chcieliśmy, mały ślub, teść stwierdził, że tak nie wypada, co powiedzą ludzie, rodzina, znajomi itd. Zgodziłam się na duży ślub, to był mój pierwszy błąd.
Wesele przerodziło się w pokaz: 300 osób, koszty i porządek ustalony przez jego rodzinę, a właściwie teścia. Moi rodzice zapłacili za naszych gości.
Po weselu planowaliśmy kredyt i własne mieszkanie. Teść wyśmiał nasze zamiary i  powiedział
– Wprowadzicie się u nas, góra stoi pusta.
Zgodziłam się, to był mój drugi błąd.
Na początku  był dobrze, dogadywaliśmy się, jedliśmy wspólnie kolacje, u nas na górze. W kuchni radziłam sobie dobrze, więc nie przeszkadzało mi, że dla teściów też robię kolacje. Po dwóch miesiącach to wspólnie stało się duszące.
Teść nieustannie krytykował: ”sałatka za słona”, ”za słodkie danie”,”za ciasna sukienka”,”za krótka spódnica”, niby żarty, ale zawsze z igłą w słowach. Zaczęłam się bronić, a mąż stawał po mojej stronie, i szybko zaczęliśmy jadać kolacje na mieście, a weekendy wyjeżdżać. Jeździliśmy po Polsce, do Wilna, niestety i to było wypomniane, bo teść nie odpuszczał: ”Nic nie płacicie, mieszkacie za darmo i wydajecie moje  pieniądze  na bzdury.”
Rok później zaszłam w ciążę. Na chwilę teść przestał dokuczać, pierwszy wnuk sprawił mu radość. Pomagały mi teściowa i moja mama i miałam dwa miesiące względnego spokoju. Potem wszystko wróciło: ”źle karmisz, źle przewijasz, nie biegnij tak, gdy płacze, bo będzie z niego baba”, uwagi, które bolały. Rozmowy z mężem uspokajały mnie na chwilę. On próbował tłumaczyć ojcu, bronić mnie, ale ojciec miał swoje racje i siłę, by je głośno wygłaszać.
Pewnego wieczoru, zmęczona, gdy cały dzień syn marudził, w kuchni głośno powiedziałam do męża-Kochanie, dzisiaj jestem zmęczona , i stało się coś okropnego. Teść, który stał za drzwiami i podsłuchiwał, wypalił głośno
– Gdyby mi żona nie dała, to bym ją rozerwał na pół, mężowi się nie odmawia.
To nie był żart. To była groźba wykrzyczana, potworna i bezduszna.
Mój mąż zbladł, byliśmy w szoku. Ja zamówiłam taksówkę, wzięłam dziecko i pojechałam do rodziców. Wtedy podjęłam decyzję, która uratowała naszą rodzinę, wyprowadzić się, oddalić, przerwać ten toksyczny krąg.
Dziś mieszkamy w wynajętym mieszkaniu  i planujemy kupno mieszkania.
Z teściem widuję się ledwie w święta i na urodzinach syna, i nie pozwolę, by kiedyś zabrał wnuka na wakacje. Zbyt wiele usłyszałam i zobaczyłam, by ufać jego miłości, która chciała nas zdominować i ranić.
Opowiedzianą historię zapisała
𝓔𝔀𝓪 𝓣𝓪𝔂𝓵𝓸𝓻
 
						
					 
										
Komentarze do wpisu (0)