OKLEPANY FRAZES I JACHT W OGRODZIE
Dziś będzie o pieniądzach.
Pieniądza to główny motor emigracji. Czy to dolary, czy euro, czy funty – zawsze silniejsze od
złotówki.
Wyjeżdżamy na emigrację często „za chlebem”, „po lepsze jutro” czy jakiś jeszcze inny wyświechtany
slogan. Powodem wyjazdu najczęściej (chociaż nie zawsze) jest sytuacja ekonomiczna.
Po przyjeździe na miejsce różnie bywa – czasem jest ciężko i realia, które zastajemy mają się nijak do
naszych wyobrażeń. Innym powodzi się od samego początku. No właśnie. Powodzi się. Jest to temat
często drażliwy, ale bardzo chętnie poruszany.
Definicja ‘powodzenia’ to sprawa indywidualna, ale jedno jest pewne – dojście do momentu, aby
komuś się ‘powodziło’ łączy się z ciężką pracą i wieloma wyrzeczeniami. Tak, czasem łatwiej się
‘dorobić’ i szybciej zacząć żyć ‘na poziomie’, ale cena jaką płacimy za te udogodnienia bywa wysoka.
Dla jednych ta droga jest prosta, dla innych kręta i wyboista.
Kiedyś, w małym miasteczku we wschodniej Indianie w USA, byłam na ‘wyprzedaży garażowej’
(garage sale), bardzo popularnej formie pozbycia się niepotrzebnych rzeczy ��. Piękny duży dom
(murowany – podobno to oznaka dobrobytu!), basen, 3 samochody, jacht, (stał w ogrodzie!), piękne
zabytkowe meble, drogi sprzęt – wszystko na sprzedaż, łącznie z jachtem. Była to największa
wyprzedaż w okolicy tamtego lata. Kiedy dawałam dzieciom drobne centówki, żeby kupiły sobie
jakieś zabawki na ‘stoisku z zabawkami’, właścicielka domu usłyszała, że rozmawiam z dziećmi po
polsku i podeszła do mnie. Zaczęłyśmy rozmawiać. Okazało się, że oboje z mężem też byli z Polski.
Wyjechali zaraz po upadku komunizmu w Polsce i początkowo osiedlili się w Chicago. Po kilku latach
rozwinęli swój biznes ubezpieczeniowy na tyle, że przenieśli się do tego uroczego miasteczka i
wybudowali piękny dom itd.
Zapytałam, dlaczego wszystko sprzedają.
Właścicielka zasmuciła się.
– Przenosimy się na Florydę – powiedziała.
Przenosiny na Florydę nie wydawały mi się powodem do smutku.
– Dwa lata temu zmarła moja mama – ciągnęła dalej – nie mogłam pojechać na jej pogrzeb, bo nasza
sytuacja emigracyjna nie była jeszcze wtedy uregulowana. Żaden z nas nie mógł wyjechać z kraju, bo
nie było gwarancji, że wjedziemy z powrotem. A tu jest całe nasze życie… dzieci, wnuki, dom, firma.
Oczy kobiety zaszły łzami.
– Obywatelstwo dostaliśmy miesiąc po pogrzebie mojej mamy. Bardzo długo na nie czekaliśmy.
Podałam jej szklankę domowej lemoniady, którą też serwowano na tej wyprzedaży.
– Teraz, kiedy już możemy podróżować, przekonałam tatę, żeby zamieszkał z nami i dlatego
przenosimy się na Florydę, bo tam jest cieplej.
Tamtego lata zrozumiałam jedno – życie tam, gdzie trawa jest zieleńsza ma na pewno wiele zalet, ale
serce emigranta już zawsze pozostanie w ciągłej rozterce, często zmuszone do bardzo trudnych
wyborów nie mając gwarancji, że są właściwe.
I tu nasuwa mi się stary, oklepane powiedzenie: Pieniądze to nie wszystko…
MLD
Komentarze do wpisu (0)