Po zwycięstwie w wyborach latem ubiegłego roku Keir Starmer stanął przed wyzwaniem nie tylko zarządzania krajem, ale także utrzymania jedności w swojej partii.
Partia Pracy, zdominowana przez różne frakcje, znana jest z wewnętrznych napięć, które w przeszłości wielokrotnie prowadziły do konfliktów i rozłamów. Już po kilku miesiącach od objęcia rządów, widać wyraźnie, że zarządzanie partią może okazać się równie trudnym zadaniem, co kierowanie krajem.
Pod rządami Starmera, lewicowe skrzydło partii, niegdyś silne za czasów Jeremy’ego Corbyna, zostało mocno osłabione. Frakcja Socialist Campaign Group posiada obecnie zaledwie 24 posłów, a jej wpływ na decyzje rządu jest niewielki. Mimo to, rosnące niezadowolenie związane z zapowiadanymi cięciami w systemie opieki społecznej i wsparciu dla osób niepełnosprawnych sprawia, że lewica widzi okazję do odbudowania swojej pozycji. Niektórzy posłowie już teraz sugerują możliwość współpracy z bardziej umiarkowaną częścią partii, by wspólnie wywierać presję na Starmera i jego gabinet.
Frakcja tzw. „miękkiej” lewicy, dotąd określana jako politycznie niezdecydowana, zaczyna wyraźnie zaznaczać swoją obecność. Sprzeciw wobec cięć w pomocy zagranicznej oraz odejście Anneliese Dodds z rządu w proteście przeciwko priorytetowi wydatków na obronę pokazały, że Starmer może mieć problem z utrzymaniem dyscypliny wśród bardziej umiarkowanych posłów swojej partii.
Andrew Marr na łamach The New Statesman zauważył, że pomoc zagraniczna ma dla Partii Pracy „emocjonalne znaczenie” i dalsze cięcia w tej dziedzinie mogą doprowadzić do otwartego konfliktu między Starmerem a frakcją umiarkowaną.
Spośród 406 posłów Partii Pracy, aż 243 to nowicjusze, którzy okazują się bardziej niezależni, niż przewidywało kierownictwo partii. Ich pierwszym aktem sprzeciwu była ustawa o wspomaganym umieraniu, co zaskoczyło bardziej doświadczonych posłów. Niektórzy partyjni insiderzy ostrzegają, że Starmer może napotkać większy opór ze strony tej grupy niż się spodziewał. Jeden z whipów partyjnych określił nowych posłów jako „koszmar” – ludzie ci „nie zrobią tego, co im się każe” i nie boją się wyrażać swojego zdania.
Wśród nowych posłów znalazła się także grupa zdecydowanych lojalistów Starmera, którzy szybko przylgnęli do jego polityki i zyskali reputację „pochlebców”. Ich głównym zadaniem jest obrona decyzji rządu, a także promowanie reform w zakresie opieki społecznej, obronności i gospodarki. Według jednego z parlamentarzystów, są to „wyskakujące grupy nacisku”, które nieustannie wzywają do dalszych reform i umacniania władzy Starmera.
Najbliższe miesiące pokażą, czy Starmer zdoła utrzymać jedność w Partii Pracy. Presja ze strony lewicy, niezależność nowicjuszy oraz rosnące napięcia wokół polityki społecznej i budżetu mogą zmusić go do większych kompromisów. Z jednej strony, ma wokół siebie lojalnych zwolenników gotowych bronić jego decyzji, ale z drugiej – coraz bardziej niespokojną grupę parlamentarzystów, którzy nie chcą bezrefleksyjnie popierać każdej inicjatywy rządu.
Wobec rosnących wyzwań, Starmer będzie musiał udowodnić, że jest nie tylko skutecznym liderem kraju, ale także sprawnym menedżerem własnej partii. W przeciwnym razie, Partia Pracy może stanąć przed tym samym problemem, który doprowadził do upadku rządów konserwatystów – wewnętrznymi podziałami i brakiem spójnej wizji na przyszłość.
Foto: Ewa Taylor
Komentarze do wpisu (0)