Foto: Ewa Taylor
Mieszkańcy londyńskich dzielnic położonych nad Tamizą zostali zaskoczeni planami wprowadzenia opłaty licencyjnej za posiadanie balkonów. Zarząd Port of London Authority (PLA), odpowiedzialny za zarządzanie rzeką, planuje nałożyć opłaty na właścicieli nieruchomości, których balkony, tarasy czy inne elementy architektoniczne wystają nad koryto rzeki.
Opłaty te mają wynosić od 3 000 do 30 000 funtów rocznie.
Podstawą prawną tych działań jest nowelizacja prawa z 1968 roku, która umożliwia PLA pobieranie opłat za korzystanie z przestrzeni nad rzeką. W praktyce oznacza to, że wszelkie konstrukcje, takie jak balkony czy tarasy, które znajdują się nad Tamizą, mogą podlegać tym opłatom. Co więcej, opłaty te dotyczą nie tylko nowych inwestycji, ale również istniejących już konstrukcji, co budzi szczególne kontrowersje wśród mieszkańców.
Mieszkańcy uważają, że zarząd portu nadużywa swoich uprawnień, wprowadzając opłaty bez odpowiedniego nadzoru i uzasadnienia ekonomicznego. Wskazują również na brak transparentności w procesie ustalania wysokości opłat oraz na fakt, że nie ma organu nadzorującego te podwyżki. Dodatkowo, PLA konsekwentnie egzekwuje opłaty, wysyłając ponaglenia i wnosząc sprawy do sądu przeciwko zalegającym z płatnościami mieszkańcom.
Warto zauważyć, że podobne opłaty nie są nowością w innych krajach. Na przykład we Włoszech istnieje tzw. „podatek od cienia”, który jest pobierany za cień rzucany przez sklepowe markizy na publiczne chodniki. Od 2021 roku w niektórych włoskich gminach podatek ten może obejmować również balkony i werandy, które „wkraczają” na tereny publiczne.
Jeśli trend podwyżek opłat w Londynie się utrzyma, prognozuje się, że w ciągu najbliższych 20 lat koszt posiadania balkonu nad Tamizą może sięgnąć nawet 65 000 funtów rocznie. Mieszkańcy obawiają się, że takie opłaty mogą znacząco obniżyć wartość ich nieruchomości oraz wpłynąć na atrakcyjność zamieszkiwania w tych prestiżowych lokalizacjach.
Komentarze do wpisu (0)