 
												
						Szczyt szczytem, a życie toczy się dalej. Tego tygodniowe spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce nie przyniosło nic tylko zainteresowanie mediów.
Jak podkreślają komentatorzy nie wydarzyło się nic, a jednak wydarzyło się wiele. Nie w sferze werbalnej lecz w tej nie mówówionej, niewerbalnej. Prezydent Stanów Zjednoczonych po raz kolejny w obliczu rosyjskiego caratu okazał się jedynie petentem czekającym na rosyjskiego przywódcę w tle  czerwonego dywanu. Władimir Putin rozegrał amerykańskiego prezydenta z sobie tylko znaną wprawą radzieckich służb specjalnych.
Wielkie straszenie sankcjami i totalnym wsparciem ukraińskich starań o zwycięstwo w tej krwawej wojnie spełzło po prostu na niczym.  Po raz kolejny okazało się, iż w kwestiach współpracy międzynarodowej Trump rzuca słowa na wiatr. Flirtuje z Rosją mając romans z Europą. I jak życie pisze scenariusze i ten nie zakończy się happy endem. Bo z takiego układu ani wilk nie będzie syty ani owca nie wyjdzie cało. Europejscy liderzy nauczeni historią ostatnich miesięcy już dziś powinni zdwoić swe starania, by jak najszybciej uwolnić się spod pręgieża zależności militarnej Stanów Zjednoczonych oraz rozpocząć jak najszybszą integrację kontynentu europejskiego. By kolejne pokolenia mogły bez przeszkód prowadzić politykę międzynarodową bez oglądania się na „widzi mi się” nie tylko amerykańskich przywódców. By mogli mieć narzędzia, by tu i teraz podejmować działania, które będą wymierzone tylko i wyłącznie w interesy Europy bez szkody dla pozostałej części świata.
to tyle ode mnie…
						
					 
										
Komentarze do wpisu (0)