Świat i Nowozelandczycy z niemałym zdziwieniem przyjęli informację o rezygnacji z funkcji premiera tego kraju Jacindy Ardern. Rządząca Nową Zelandią Pani Premier z otwartością rzadko spotykaną u polityków tego szczebla (a może w ogóle polityków) oświadczyła, że jest po prostu człowiekiem i nie ma najzwyczajniej w świecie już siły, by dalej piastować tak odpowiedzialne stanowisko.
Jej pięcioletnie premierostwo być może i odeszłoby szybko w zapomnienie gdyby nie reakcja Pani Premier na atak na muzułmańską społeczność w tym kraju w roku 2019, gdzie zamachowiec pozbawił życia 51 osób w jednym z tamtejszych meczetów. Pojechała na miejsce tragedii, była z rodzinami ofiar. Stała sie jedną z nich. Później rozprawienie się z pandemia Covida (Nowa Zelandia była jednym z przodujących krajów jeśli chodzi o najmniejszą liczbę zgonów z tego powodu) i decyzje o szczelnym zamknięciu granic. Niezbyt popularna, ale skuteczna.
Jako pierwsza kobieta na tym stanowisku postanowiła urodzić dziecko. Z nowo narodzoną córką pojechała do siedziby ONZ w Nowym Jorku na obrady plenarne.
42-letnia dziś Pani Premier na swym stanowisku pozostanie do 7 lutego. Później stery przejmie ktoś inny. Ale Jacinda Ardern zapamiętana zostanie jako odważna kobieta, która ze względów na swoje przekonania opuściła szeregi wyznawców Mormonizmu i potrafiła przyznać się do braku sił na dalszą odpowiedzialność jaką jest rządzenie prawie 5-cio milionową społecznością Nowej Zelandii.
Okazuje się, iż Wielka Brytania żyje życiem innych a nie swoim własnym. Do takiego prostego wniosku można dojść po rekordowej sprzedaży wspomnień księcia Harrego (więcej piszemy o tym na naszych stronach pod adresem: https://www.islandersradio.co.uk/rekordowa-ksiazka/). Uzewnętrznianie życia rodzinnego królewskiego rodu pokazuje, iż media społecznościowe zrobiły swoje. Nie zajmujemy się sobą, nie patrzymy w swoja stronę a zaglądamy do zagród naszej dalszej rodziny, naszych sąsiadów, znajomych. W większości nie potrafimy zająć się sami sobą, a gdyby choć na jeden dzień wyłączono internet nie wiedzielibyśmy, co mamy ze sobą zrobić. Taka jest właśnie prawda o człowieku wieku XXI.
W Polsce trwa cenowa wolna amerykanka. W jednej ze Spółdzielni Mieszkaniowych w Bartoszycach jej mieszkańcy otrzymali informację o podwyżce cen za wodę o 200 procent. Do tej pory ze metr sześcienny podgrzania wody płacili 35 zł, teraz zaś opłata wynosić będzie złotych 100.
Tłumaczenie rosnącymi kosztami utrzymania i funkcjonowania na rynku to nawet nie pół prawdy. Chytrzy przedsiębiorcy chcą wykorzystać szansę i możliwości, by w znacznym stopniu podwyższyć sobie stan konta. Nie dzieje się to tylko i wyłącznie w Polsce. Wygląda na to, iż jest to choroba, która trawić zaczyna cały świat. W Wielkiej Brytanii na przykład, do której dociera 4 procent energii ze wschodu podnoszenie rachunków tłumaczy się właśnie trudnościami z dostawami spowodowane wojną na Ukrainie. Nic tylko czysta hipokryzja.
to tyle ode mnie…
Komentarze do wpisu (0)