Foto: Bogusz Pawliczak
Treść artykułu może być niepokojąca dla osób wrażliwych na tematykę przemocy.
W willi przy ulicy Uznamskiej w Szczecinie rozegrał się jeden z najbardziej wstrząsających dramatów w historii miasta. Policjanci odnaleźli ciała trzech osób – 51-letniej Alicji W., jej męża Christiana, 64-letniego obywatela Danii, oraz jego 38-letniego niepełnosprawnego syna, Briana.
Początkowo podejrzewano włamanie. Prawda okazała się znacznie bardziej brutalna.
Sprawcą okazał się syn Alicji – Radosław W.
To nie była zbrodnia w afekcie, Radosław wszystko zaplanował. Wcześniej zdobył pistolet, który miał posłużyć do zabójstwa. Broń jednak zawiodła – zacięła się. Zdeterminowany, sięgnął po noże i maczetę. 64-letniego Christiana zabił w łazience, gdy ten szykował się do snu. Briana udusił szalikiem klubowym Pogoni Szczecin, a jego ciało nosiło liczne rany kłute. Matkę – Alicję – zadźgał nożem. Gdy w trakcie walki zdołała go ugryźć, wlał jej do ust żrący kwas, by zniszczyć ślady DNA.
Sprawca zalał dom litrami oleju silnikowego – podłogi, ściany, meble. Chciał w ten sposób uniemożliwić wykrycie jakichkolwiek odcisków palców. Wydawało mu się, że to zbrodnia doskonała. Jednak śledczy odnaleźli kilka istotnych śladów, m.in. odcisk palca na karoserii samochodu.
Policjantów zaniepokoił brak obecności syna na pogrzebie matki (jej mąż i pasierb mieli pogrzeby w Danii, bo mieli duńskie obywatelstwo).Okazało się, że zamiast uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych , uciekł za granicę. Namierzyli go dopiero na Ibizie, gdzie został zatrzymany – za handel narkotykami. W trakcie odbywania kary próbował przejąć majątek zamordowanej matki, posługując się fałszywymi dokumentami. Prokuraturze udało się wstrzymać sprzedaż nieruchomości.
Po odbyciu wyroku został deportowany do Polski i stanął przed sądem .
Podczas procesu 0skarżony prezentował różne linie obrony. Twierdził, że został zmuszony do otwarcia domu przez dawnych znajomych – Krzysztofa P. i Wojciecha B. Według niego to oni dokonali morderstw, a on jedynie im pomagał – z obawy o życie swojej rodziny. Jednak analiza danych z telefonów wykluczyła ich obecność na miejscu zbrodni. Mimo to, obaj mężczyźni zostali skazani za pomoc w zacieraniu śladów i posiadanie broni.
Z zeznań świadków wynika, że mężczyzna po wszystkim interesował się doniesieniami medialnymi o zbrodni. Przeglądał policyjne kroniki i wyśmiewał dochodzenie. W jednej z rozmów miał przyznać się do morderstwa i skomentować walkę swojej matki słowami: „Baba walczyła jak żółw ninja.”
Radosław W został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności.
Sąd ustalił, że zabił z chęci przejęcia rodzinnego majątku. Sędzia zwrócił uwagę na szczególne okrucieństwo oraz egoistyczny motyw, który zasługuje na największe potępienie. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać najwcześniej po 35 latach. Jego „zbrodnia doskonała” okazała się nie być tak doskonała, jak zakładał.
W tym samym procesie Wojciech B. i Krzysztof P. usłyszeli również wyroki – odpowiednio 4 i 4,5 roku więzienia. Sąd rozważa także rozszerzenie zarzutów wobec nich o pomoc w dokonaniu zabójstwa i rozboju.
Sąd najprawdopodobniej uzna oskarżonego za niegodnego dziedziczenia. Nawet jeśli tak orzeknie, majątek domy, samochody, łódź, lokale i tak pozostanie w rodzinie, bo odziedziczy go syn Radosława W.
Komentarze do wpisu (0)