Sir Keir Starmer bronił ilości czasu spędzanego poza Wielką Brytanią, odpowiadając na pytania dotyczące swoich licznych podróży od czasu objęcia funkcji premiera.
Lider Partii Pracy udał się na szczyt klimatyczny COP29 w Azerbejdżanie, po wcześniejszej wizycie w Paryżu z okazji Dnia Zawieszenia Broni wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. W ostatnich tygodniach Starmer odwiedził również Dublin, Rzym, Waszyngton, Berlin, Brukselę, Nowy Jork, Samoa i Budapeszt, a w przyszłym tygodniu planuje uczestniczyć w szczycie G20 w Rio de Janeiro.
Oznacza to, że od 1 września do nadchodzącej środy Starmer spędzi 22 z 77 dni poza krajem. Premier podkreślił jednak, jak istotne są bezpośrednie rozmowy z innymi światowymi przywódcami.
Zaznaczył, że jego główne priorytety to gospodarka oraz kontrola granic, podobnie jak prezydenta-elekta Donalda Trumpa, który powraca do Białego Domu.
W rozmowie z dziennikarzami Starmer odrzucił sugestie, że zbyt często „podróżuje prywatnie” jako premier. „Pytanie brzmi, co robię ze swoim czasem, a nie gdzie się znajduję” – powiedział. „Jestem bardzo jasny, że wzrost gospodarczy i bezpieczeństwo granic są niezwykle ważne. Chcemy rozbić gangi zajmujące się okrutnym procederem przemycania ludzi. Musimy rozmawiać z naszymi międzynarodowymi partnerami na każdym poziomie”.
Starmer wyjaśnił, że intensywnie naciska na krajowe organy ścigania i współpracuje z międzynarodowymi partnerami, ponieważ to jedyny sposób na zwalczenie przestępczości. Dodał, że spotkania na najwyższym szczeblu są kluczowe dla skutecznych działań. „To, gdzie fizycznie się znajduję, jest mniej ważne niż to, na czym się koncentruję” – powiedział.
Premier zapowiedział, że pozostanie skupiony na problemach krajowych, takich jak kryzys migracyjny na Kanale La Manche, nawet podczas konferencji klimatycznej. Podkreślił, że jego dwa główne tematy to wzrost gospodarczy i bezpieczeństwo granic.
Starmer bronił również swojej decyzji o skorzystaniu z prywatnego odrzutowca podczas kampanii wyborczej, tłumacząc, że była to najefektywniejsza forma transportu między Walią a Szkocją. „Musieliśmy bardzo szybko dostać się do Szkocji z Walii i musimy używać najbardziej wydajnych środków transportu w trakcie bardzo intensywnej kampanii wyborczej” – powiedział, zaznaczając, że emisje związane z podróżą zostały zrekompensowane.
Komentarze do wpisu (0)