Kolumbijskie władze zdecydowały o próbie wyciągnięcia z dna morza statku o nazwie “San Jose”, na którego pokładzie znajdują się kosztowności wycenione na 20 miliardów dolarów.
Według informacji płynących z Bogoty statek ma znaleźć się na powierzchni przed końcem kadencji prezydenta Kolumbii Gustavo Petro, czyli do 2026 roku. Obecnie trwają prace związane ze znalezieniem odpowiednich firm, które będą w stanie wydostać wrak na powierzchnię.
Hiszpański galileon odnaleziony został w roku 2015. Rok temu udało się zrobić dokładne zdjęcia statku, które pokazały, że jest on zachowany w doskonałym stanie. Od wtedy kolejka do własności statku i skarbów na nim zrobiła się długa. Prawa własności żądają Hiszpanie pod banderą której statek zatonął. Prawa do niego żądają także Kolumbijczycy, którzy go odkryli oraz przedstawiciele Cara Cara rdzenna ludność Boliwii, którzy twierdzą, że gdy statek zatonął Hiszpanie zmusili ich przodków do wyciągania z niego metali szlachetnych. W grze jest także amerykańska firma Glocca Morra, której przedstawiciele podali władzom kolumbijskim dane o położeniu statku, które miały być przekazane do Bogoty w 1981 roku. A wtedy władze Kolumbii obiecały przekazać Amerykanom połowę wartości skarbu.
Zdaniem ekspertów na pokładzie „San Jose” może znajdować się około 200 ton złota, srebra i szmaragdów.
Komentarze do wpisu (0)