Taksówkarz Harry’ego i Meghan podczas „pościgu” z paparazzi zabiera głos
Książę i księżna Sussex twierdzą, że byli zaangażowani w „niemal katastrofalny” pościg przez Nowy Jork po wzięciu udziału w rozdaniu nagród.
Taksówkarz Sukhcharn Singh, który wiózł księcia i księżną Sussex podczas części ich podróży we wtorek wieczorem, powiedział, że byli śledzeni przez paparazzi – ale nie zgodził się z oceną pary, że było to „prawie katastrofalne”.
Tymczasem kierowca paparazzi, który podobno brał udział w incydencie, przyznał, że próba nadążenia za parą była „bardzo napięta”. Obwinił jednak kierowcę Harry’ego i Meghan za uczynienie pościgu „katastrofalnym doświadczeniem”. Nie jest jasne, którego kierowcę miał na myśli.
Pan Singh powiedział, że nigdy nie czuł się w niebezpieczeństwie – i odrzucił sugestie, że był to pościg samochodowy, który można zobaczyć w filmach.
Źródła policyjne w Nowym Jorku podały następujący opis tego, co wydarzyło się we wtorek wieczorem:
- Harry i Meghan opuścili salę balową Ziegfeld z prywatną ochroną około godziny 22:00 czasu lokalnego. Policja twierdzi, że para chciała wrócić do miejsca, w którym przebywali na Upper East Side.
- Harry i Meghan nie chcieli, aby paparazzi wiedzieli, dokąd się udają, więc byli wożeni przez 57. ulicę i inne ulice przez około godzinę i piętnaście minut. Jeden pojazd NYPD eskortował ich pojazd.
- Sussexowie zostali przewiezieni do 19. komisariatu i przebywali tam około 15 minut, po czym wsiedli do innego samochodu. Dotarli do swojego miejsca zamieszkania bez bycia śledzonym. Według policji była to nieco chaotyczna scena.
Komentarze do wpisu (0)