Jak śpiewał kiedyś Freddy Mercury ze swoimi kolegami z zespołu Queen “show must go on” . Te słowa stały się niejako hymnem polskiej polityki, która w ostatnich miesiącach stała się polem codziennych medialnych nagłówków.
Polaryzacja polskiej sceny na dwa przeciwstawne obozy jest rzeczą pozytywną. Ale sposób, w jaki te dwie strony się zwalczają zostawia pole do zastanowienia. Ostatnia kość niezgody w postaci panów Kamińskiego i Wąsika jest kontynuacją sporów ideologicznych i widzenia świata przez obozy PiSu i Koalicji 15 października.
Właściwie nie wiem, czy śmiać się czy płakać po decyzji prezydenta o ponownym wszczęciu procedury ułaskawienia wyżej wspomnianych. Stojący na straży swego stanowiska, że to ułaskawienie z roku 2015 nadal jest w mocy i zmieniając zdanie rychło po wizycie żon prominentnych pomagierów Prezesa pokazuje jego słabość. To nie kobiece łzy a beznadziejne parcie do upadłego postawiło Andrzeja Dudę pod ścianą. Medialne przecieki o tym, że prezydent wyciągał już pióro, by skarżyć się na polski rząd do innych państwowych przywódców oraz instytucji europejskich za łamanie zasad demokracji przez obecnie panujących jeśli były prawdziwe, były przejawem buty i niepamięci o swym postępowaniu
Ale, by nie było tak kolorowo słów parę o premierowskim zespole. Ten również nie marnując czasu postawił w stan likwidacji spółki w których jak ich poprzednicy wystarczyło tylko zrobić “czystki” i sprawa byłaby zamknięta. Im nie wystarczyło i to. Teraz ze społecznych funkcji odwołują wszystkich polityków opozycji, którzy według nich nie godni są piastowania swych (głównie) muzealnych urzędów.
A jeśli ktoś myśli, iż ułaskawienie Pana Kamińskiego i Wąsika kończy sprawę to się grubo myli. Pozostaje jeszcze batalia o to, czy będą figurowali na liście obecnego Sejmu, czy też wyrok Sądu Okręgowego pozbawił ich mandatu. Według Jarosława Kaczyńskiego po opuszczeniu więziennych murów nadal będą ubrani w poselskie garnitury. Według Szymona Hołowni ów mandaty utracili i przez kolejne cztery lata (jeśli Sejm wytrwa pełną kadencję) nie zobaczymy ich na korytarzach przy Wiejskiej.
W ostatnich dniach usłyszałem, że polityka to bagno. Powiedziałbym bagienko, którego osuszenie na nic się nie zda. Za chwilę bowiem ziemia namoknie ze zdwojoną siłą wyrzucając na powierzchnie jeszcze większe szambo niż chwil parę wcześniej. A polskie podwórko jest tego najlepszym przykładem.
Komentarze do wpisu (0)