No i stało się to, co stać się miało. Donald Trump ostał się jako jedyny kandydat Republikanów w wyścigu do Białego Domu. Całkiem niedawna decyzja Sądu Najwyższego w Stanach Zjednoczonych rozjaśniła mu drogę wybojami naznaczoną. Ale znając byłego prezydenta nic i nikt nie powstrzyma go od zdobycia klucza do Gabinetu Owalnego.
Dzisiejsze wycofanie się ostatniej pretendentki do republikańskiej nominacji (Nikki Haley) było formalnością, której wielu obserwatorów tego, co dzieje się w Ameryce się spodziewało.
Teraz czas na walkę Dawida z Goliatem na polityczną śmierć i życie. W roli Dawida reżyser obsadził obecnego prezydenta. W role goliata wpasował się ten, którego nieprzewidywalność jest postrachem całego świata. Ale na tym biblijne podobieństwa się kończą, bo Goliat walkę tę zwycięży odstawiając Dawida na półkę z kartami historii. Zresztą i on sam tam powinien wylądować zważywszy na ilość wiosen oznaczonych w paszporcie.
Aż dziw bierze, że w kraju znanym omen-nomen z demokracji nikt jeszcze na pomysł nie wpadł, by prezydenckie godności wiekiem obwarować. Bo człowiek im starszy, tym o swe życie się mniej martwi. A i innych na ciężkie próby wystawiać z łatwością może.
to tyle ode mnie…
Komentarze do wpisu (0)