Świat zaczął rozkrok. Rozpoczęta na szeroką skalę akcja Izraela przeciwko palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas ma szerokie poparcie całego świata. O tym głośno mówią przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji czy Stanów Zjednoczonych. Ci sami przywódcy jedno-głosem też mówią, iż sposób, w jaki Izrael dokonuje odwetu ma znaczenie. Tym samym przywódcy tego świata wskazują, iż nie zgodzą się na ataki wojska izraelskiego, które będą unicestwiać ludność cywilną oraz jej infrastrukturę.
Mądre to posunięcie, choć żadna wojna chwały dziś już nikomu nie przynosi. Pomimo, iż Izrael ma sojuszników, ci zdecydowali się z bliska przyglądać temu, co robi wielki Bibi (tak zdrobniale mówi się o premierze tego kraju Benjaminie Natanyahu). Wystarczy krok za daleko i państwa sojusznicze mogę powiedzieć “dość”. Ale co wtedy? Czy władze Izraela przejmą się tym “liberum veto”, czy będą szły w zaparte broniąc swych obywateli? I tu, choć dziwne to, w pełni się zgadzam z zachodnią modłą. Co innego wyłapać, zamknąć i później osądzić tych, którzy jak Al-Qaida czy później ISIS sterroryzowali świat (teraz to już i tego się nie stosuje używając cichych i piekielnie dokładnych dronów, które bezimiennie wymierzają sprawiedliwość), a co innego zabijać niewinną ludzkość, która w strachu ucieka przed siebie nie mając pojęcia czy da radę na czas się schronić przed wojennymi pociskami.
W krótkim wystąpieniu premier Izraela powiedział, iż “Izrael nie zapomni katastrofy, która go spotkała, i nie pozwoli też zapomnieć światu.” W tym zdaniu mieści się zapowiedź totalnego zniszczenia Gazy za międzynarodowym pozwoleniem. Nie wydaje się, by świat był w stanie gospodarczo i politycznie wyeliminować Izrael. Za dużo znaczy dla świata i za potężny jest, by to uczyniono.
to tyle ode mnie…
Komentarze do wpisu (0)