Świat, a przynajmniej ten europejski już od dłuższego czasu w oczekiwaniu spoglądał na Niemcy, a właściwie na jego kanclerza Olafa Schloza, który niczym ognia bał się podjąć decyzji o udostępnieniu czołgów Leopard 2 Ukrainie. Specjalnie piszę tutaj “udostępnić” a nie “wysłać”, gdyż niemieckiej produkcji maszyny, by trafiły w ogóle na jakąkolwiek inną niż niemiecką ziemię z innego niż Niemcy kraju muszą mieć zielone światło dane przez berliński rząd.
Sprawa czołgów przewija się już przez polityczne meandry czas jakiś. Niemiecki polityk, władny podjąć taką decyzję obawiał się eskalacji wojny na Ukrainie oraz porównań dzisiejszych Niemiec do III Rzeszy. Aż w końcu, nie wiadomo czy pod naciskiem swych sojuszników czy kalkulując wszystkie “za i przeciw” oznajmił światu coś, co zdaniem ukraińskiego prezydenta może, i na pewno będzie “game changerem” (czynnikiem zmieniającym) w toczącej się wojnie. Zastanawiające to stwierdzenie, bo choć natowscy sojusznicy (głównie Stany Zjednoczone) wpompowały już grube miliardy zielonych papierków w toczący się konflikt to potwór wciąż, choć na glinianych nogach, dalej jest i zadaje co rusz śmiertelne ciosy.
Obecny premier Wielkiej Brytanii nie zaznaje spokoju. Już się wydawało, iż po początkowej, trudnej personalnej batalii w obronie najbliższego swego otoczenia Rishi Sunak będzie na powrót mógł zająć się rządzeniem to ni z gruchy ni z pietruchy brytyjskie media obiegła informacja, iż były już Minister Finansów (Chancellor of the Exchequer) a obecnie jeden z przewodniczących Partii Konserwatywnej Nadhim Zahawi nie uiścił do tutejszej skarbówki (HM Revenue& Customs) należnego podatku. By uniknąć kary, Nadhim Zahawi zdecydował się uiścić kwotę £5 milionów, by zażegnać sporu. Tymczasem na ostatnich “pytaniach do premiera” (odbywają się one w każdą środę, gdy zebrany jest brytyjski parlament) lider opozycji Keir Starmer delikatnie acz stanowczo zapytał jak to jest możliwe, iz ktoś, kto w przeszłości odpowiadał za podatki mieszkańców Wielkiej Brytanii sam z tymi podatkami był na bakier?
Przy okazji tej sprawy zastanawiające jest, ile jeszcze trupów zostanie wyciągniętych z szafy politycznego świecznika, które gdzieś tam mogą kryć się w ciemnych kątach? Czy wszystkie te wydarzenia (poczynając od rządowych przyjęć pod panowaniem Borisa Johnsona w czasie pandemii) sprawią, iż statek pod nazwą Partia Konserwatywna zostanie zatopiony czy będzie nadal utrzymywał się na powierzchni politycznej poprawności, w którą jak się wydaje coraz mniej wierzą sami Brytyjczycy?
Do Polski nadlecą i już tam zostaną holenderskie myśliwce w liczbie ośmiu sztuk. Choć o Holandii niewiele słyszy się w kontekście natowskiej aktywności, to kraj ten aktywnie wspiera poczynania Sojuszu. Decyzja holenderskiego rządu o przesyłce podyktowana jest jak tłumaczą sami Holendrzy “uspokojeniem sojuszników w tym rejonie” i poprawą bezpieczeństwa wschodnich, natowskich granic.
Z ośmiu myśliwców F-35 cztery z nich bezpośrednio będą chronić granic a pozostałe cztery brać udział w szkoleniach z udziałem sojuszniczych armii. Jak zapowiada rząd holenderski samoloty pojawią się nad polskim niebem w lutym i marcu bieżącego roku. Świat stara się być przygotowany na najgorsze.
to tyle ode mnie…
Komentarze do wpisu (0)