Świat znów zwrócił swe oczy w stronę Stanów Zjednoczonych. Tym razem jednak spoglądając w amerykańskie niebo wypatrując balona, który według władz Stanów jest własnością chińską, a w dodatku ma misję szpiegowską. Zanim to zostanie potwierdzone przez władze chińskie sami Chińczycy chwilę zwlekają przyznając, że balon jest ich a także że potrzebują czasu na weryfikację celu balonowej wizyty. To nic, że balon przelatywał w różnych stanach nad dość utajnionymi budynkami. Amerykanie podnosząc alarm twierdzą, iż to nie pierwszy tego typu przypadek. I podtrzymują swoją wersję o szpiegowskiej misji. Tylko, że nie od dziś wiadomo, że każde państwo na świecie próbuje “wyszpiegować” informacje o swych sąsiadach czy państwach rywalizujących z nimi o jakąkolwiek palmę pierwszeństwa. Nie od dziś wiadomo też, że Chiny i Stany Zjednoczone walczą między sobą o dominację w świece. Niby po stronie amerykańskiej wielkiego oburzenia nie słychać, ale przedstawiciele Pentagonu potwierdzają, iż sam lot balonu i jego kierunek jest ściśle monitorowany. Może nie tak bardzo jak monitorowane są przez rząd amerykański (każdy kolejny po pamiętnych atakach na wieże World Trade Centre w 2001 roku) poczynania swoich własnych i nie własnych obywateli (ten mechanizm i jego skalę doskonale opisuje w swojej książce “Pamięć nieulotna” Edward Snowden), ale swojej pozycji w świecie jak mówi stare rzymskie porzekadło “należy bronić za wszelka cenę”.
Brytyjska służba zdrowia nie dość, iż zdaniem jej przedstawicieli na glinianych nogach stoi to jeszcze te nogi są jej podcinane niczym gałęzie na drzewie podczas wiosennych porządków. Jak się okazuje wychwalana pod niebiosa za swe męstwo i ofiarność podczas walki z koronawirusem kadra medyczna teraz stała się solą w oku rządzących. Rząd brytyjski szukając bowiem cięć kosztów w dobie kryzysu nie pominął i medyków. Jak się okazuje już za chwilę, ci, którzy zmagać się będą z długotrwałym i przewlekłym covidowym świństwem będą musieli zaciągać pasa, bo nie będzie im wypłacane pełne wynagrodzenie w tym czasie. Oklaskiwane i wychwalane na wszystkie strony i przez wszystkich pielęgniarki, lekarze i obsługa pogotowia teraz mają odpłacane pięknym za nadobne. A wszystko przyprawione jest nutą hipokryzji ze strony tych, którzy nie muszą martwić się o to, z czego dopłacić do ciągle zwyżkujących cen ze energię czy za zakupowy koszyk. O służbie zdrowia nie wspominając, bo prywatna w ich wypadku nad państwową góruje.
Polski premier stanął z kolei murem za wszystkimi podróżujących polskimi kolejami InterCity. Co prawda nie wiadomo kiedy, nie wiadomo o ile, ale Mateusz Morawiecki zażądał tańszych biletów za przejazdy na spotkaniu z Ministrem Transportu oraz zarządem spółki InterCity.
Kiedyś miałem przyjemność podróżować z Torunia do Warszawy a później i Krakowa pociągiem InterCity. Niewątła to przyjemność była. Pociąg szybki, czysty a i miejsca do siedzenia nie zabrakło. I to ostatnie mnie właśnie zastanawia. Dlaczego premier wybrał właśnie InterCity, którym na chwilę obecną wiele osób nie podróżuje? Jest tyle kolejowych spółek i spółeczek, że równie dobrze może by i w inną Szanowny Premier mógł swą uwagę nakierować? By lżej nam wszystkim było.
to tyle ode mnie…
Komentarze do wpisu (0)